PUCHAR POLSKI DLA SĘPÓLNA

PUCHAR POLSKI DLA SĘPÓLNA

5 sierpnia o godzinie 17:00 na stadionie w Sępólnie w ramach Pucharu Polski MLKS Tucholanka Tuchola zmierzyła się z MLKS Krajną Sępólno Krajeńskie. Niestety przez różne aspekty Tucholanka dysponowała 14 zawodnikami. Bramki zdobyli jeszcze w pierwszej połowie Patryk Kaszczyszyn oraz Mateusz Grabowski po stałych fragmentach gry, przy dwóch bramkach asystował Mirosław Ostrowski. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:2 natomiast w drugiej połowie 2 bramki zdobyła drużyna z Sępólna. Na boisku także pojawiło się "młodsze pokolenie" zawodników tucholan, mowa tutaj o Krzysztofie Budzyńskim oraz Oskarze Reszka, którzy zastąpili na placu boju kontuzjowanych, Patryka Kaszczyszyna oraz Mirosława Ostrowskiego. Świetnie dysponowany tego dnia był Piotr Wojciechowski, kontrolował on przedpole oraz popisał się świetnym refleksem broniąc karnego. Z niektórymi decyzjami sędziego można było śmiało polemizować natomiast jedno jest pewne że tucholanie tego dnia nie mieli szczęścia, niektóre sytuacje mogły spokojnie "domknąć" zwycięstwo. Wynik spotkania 2:3 zakończył nasz udział w Okręgowym Pucharze Polski. 

Tucholanka wystąpiła w składzie:

Ławka rezerwowych: Oskar Domeracki, Krzysztof Budzyński, Oskar Reszka.

Zamiany:

Patryk Kaszczyszyn > Krzysztof Budzyński

Mirosław Ostrowski > Oskar Reszka

Opis:

Niewiele brakowało, by Borowiacy wywieźli korzystny wynik w rozgrywkach Pucharu Polski. Przeciwnik był niełatwy, w dodatku grał u siebie. Splot niekorzystnych okoliczności sprawił, że Tucholanka straciła bramkę w doliczonym czasie gry.

Początek jednak należał do gości. Już w 7 minucie objęli prowadzenie po strzale, gdy dośrodkowano z rzutu rożnego. Na listę strzelców wpisał się starszy z braci Kaszczyszynów. Niewiele później Mateusz Grabowski uderzył futbolówkę głową i Tucholanka już prowadziła 0:2. Ciekawe w meczu było to, że wszystkie gole wpadły po stałych fragmentach gry.

- Generalnie mecz miał dwa oblicza - my byliśmy lepsi przed mniej więcej 40 minut - do momentu straty kontaktowego gola. Później częściej przy piłce była Krajna - mówi trener Grzegorz Ogiegło.

Tucholanka w pierwszych 45 minutach miała dwie świetne okazje, choćby wówczas, gdy Patrykowi Kaszczyszynowi zabrakło dosłownie centymetrów, by trafić do bramki po świetnej asyście Jarosława Ostrowskiego. Na pewno na obraz gry wpłynęły konieczne dwa zejścia tucholan z boiska spowodowane kontuzjami. Nie doszło do jakichś fatalnych urazów, jednak potrzebne były zmiany. Mankamentem gry tucholan były błędy w kryciu. To wciąż słaba strona tej defensywy.

W drugiej połowie można było oglądać porywające momenty obu zespołów. Krajna w najlepszej swojej akcji trafiła w słupek. Tucholanka miała dwie "setki", z których nic nie wyszło. Miejscowi strzelili gola w 60 minucie znów po wrzucie z rożnego. To samo powtórzyło się w 78 minucie, tyle że bramka wpadła po zamieszaniu w polu karnym, ale też po dośrodkowaniu z kornera. Mecz nabrał rumieńców w 86 minucie, gdy sędzia słusznie podyktował za zgranie ręką karnego dla Krajny. Piotr Wojciechowski obronił jedenastkę, jednak cały zespół przyjezdnych zwiesił głowy, gdy w 92 minucie Krajna dopięła swego i strzeliła zwycięskiego gola.

- Myślę że jako trenerzy nie odkryliśmy wszystkich kart, jeśli chodzi o grę - na tym poziomie rozgrywki Pucharu Polski są nie jako generalnym sprawdzianem przed ligą. Wszystko okaże się, gdy ruszy machina naszej A-klasy - podsumowuje Grzegorz Ogiegło.

Tekst opisu Jarosław Kania dla Tygodnika Tucholskiego.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości